Zamieszkać, przebudować i być szczęśliwym

Dwa maratony w jeden dzień

Umowa kredytowa to pestka. W piątek zrobiłam maraton albo dwa, żeby załatwić wszystkie formalności.
Rano odprowadziłam Córkę do przedszkola i podjechałam SKM'ą do Pruszkowa, żeby podpisać umowę na prąd i gaz. Prąd w PGE załatwiłam od ręki, choć nie obyło się bez trudności, bo właściwy wydział mieścił się na pierwszym piętrze a ja z wózkiem. Razem z Młodym to jakieś 25 kg. W PGNiG dowiedziałam się, że nie ma już obsługi klienta w Pruszkowie i muszę podpisać umowę w Warszawie. Nie ma problemu. Wsiadłam w pociąg powrotny. Wysiadłam w Piastowie i w urzędzie miasta załatwiłam podatek od nieruchomości i gruntów oraz wywóz śmieci. Łatwo szybko i przyjemnie - wszystko na parterze. Pojechałam do Warszawy, do banku, zawieźć aneks do umowy, który musieliśmy podpisać. Z Banku, który jest w Centrum autobusem na Plac Starynkiewicza do Wodociągów. Wtachałam wózek na górę, weszłam do biura obsługi, a tam 40 osób, lekko licząc, przede mną... Młody znudzony już siedzeniem w wózku zaczął spacerować pomiędzy ludźmi, boso, więc wszyscy wkurzeni klienci zaczęli się uśmiechać. Warto czasem iść gdzieś z dzieckiem. Od razu wyłowiono mnie z kolejki i obsłużono poza nią. Nikt nie protestował, urok osobisty mojego syna złagodził ewentualny niesmak. Ostatnią pozycją na liście był wspomniany już gaz. Weszłam, kolejki nie było, ale umowy też nie podpisałam. W PGNiG upoważniona jest do reprezentacji byłej właścicielki inna pani niż ta, która podpisała z nami akt notarialny. Pani, która podpisała z nami akt notarialny w upoważnieniu ma zapisane, że jest upoważniona do WYDANIA NIERUCHOMOŚCI. Dla PGNiG nie jest to tożsame z tym, że może nam wydać liczniki... Jak powiedziała mi "urocza" pani w BOK, nie trzeba być właścicielem nieruchomości, żeby być właścicielem mediów... Chociaż w tym przypadku tak jest, oni mają inny wzór podpisu (niczym w banku) i do widzenia... Miałam ochotę skonsultować to z prawnikiem, ale nie mam na to czasu... Wyszłam z założenia, że wszyscy chcą żeby ktoś im za usługę płacił i mało istotne jest kto protokół zdawczo-odbiorczy podpisał. Z takiego założenia wyszło PGE, nikt tam mnie nie pytał o akt notarialny, ani o podpis złożony na protokole, ale PGNiG ma SWOJE PRZEPISY... Jeśli interpretacja rzeczonych przepisów jest tylko interpretacją pani w okienku to trudno, źle trafiłam, ale jeśli dotyczy całej spółki to moi Państwo w PGNiG: chciałam zauważyć, że nadrzędne są przepisy państwowe, a nie Wasze wewnętrzne...
Wspaniałe Panie z biura Nieruchomości, skontaktowały się z Panią Grażynką, która opiekowała się domem i jest upoważniona w gazowni do reprezentowania byłej właścicielki domu. Pani Grażynka wieczorem, jeszcze w piątek podpisała ten dokument i w poniedziałek będę mogła załatwić sobie gaz!
Opisana trasa wydaje się być krótka i łatwa do pokonania, ale w przedszkolu byłam o 8:50 a w domu o 15:25. W tym czasie Młody zjadł 2 posiłki i spał 2 razy.

Tadam!


I oto są! Nasze klucze. Odebrane wczoraj popołudniu. Już część rzeczy udało nam się przewieźć. Najbliższe dni będą tak właśnie wyglądały. Pakowanie, wożenie, rozpakowywanie. Ale warto!

Konik

Każdy ma swojego konika. Niektórzy mają ich kilka. Inni chcieliby mieć małego konika (np. moja córka, chce też krowę i kurki. "Ale mamo mogły by spać w garażu"). Moim konikiem są rośliny. Uwielbiam sadzić, siać, ciąć, plantować i mieć brudne ręce, brudne od ziemi. Na balkonie mamy zawsze oprócz kwiatów, zioła, pomidory, ogórki, groszek zielony, szczypiorek. W tym roku mieliśmy też posianą pszenicę i posadzone bataty w celach naukowych. Dzieci kochają eksperymenty. Róbcie je razem. A bataty mają piękne, bordowe, bardzo dekoracyjne liście.
Jesień w tym roku zachwyca i trwa. Niech trwa jak najdłużej, bo w ogrodzie mam sporo do zrobienia. Od grabienia, przez pierwsze wycinki do sadzenia. Mamy kilka starych drzewek owocowych. Rajskie jabłuszka i śliwkę. Jabłonki są do wycięcia bez dyskusji, śliwka ma jeszcze szansę. W zależności od tego jak będzie owocować i czy będzie. Ogrodzenie jest porośnięte dzikim winem. Trzeba wszystko wyrwać, oczyścić. Mamy też pnącze na elewacji. Trzeba je odciąć, wykopać a ścianę oczyścić. Chociaż wygląda to malowniczo to jednak taka roślina trzyma na murze wilgoć i robactwo. Obok domu rośnie piękny, duży orzech włoski. Warstwa liści pod nim ma 10 centymetrów, a są jeszcze liście innych drzew i krzewów. Ponieważ działka jest narożna mamy tylko jednego sąsiada. W granicy z jego działką rosną świerki i daglezje. Ten szpaler też wymaga pewnej pielęgnacji.
Kocham kwiaty. Lubię gdy stoją w wazonie i teraz w naszym mieszkaniu mamy kwiaty praktycznie zawsze na stole. Dba o to także Asia, która kocha kwiaty tak jak ja. Odkąd zdecydowaliśmy się na zakup domu kupowałyśmy różne cebulki do ogrodu. Teoretycznie rośliny cebulowe można wysadzać do końca listopada. Stąd mój jesienny entuzjazm. Liczę na to, że przed przymrozkami i śniegiem zdążę to wszystko do ziemi wsadzić. A jest tego sporo. 80 cebulek krokusów, 40 cebulek szafirków, 30 żonkili, 30 tulipanów, 30 irysów, 20 szachownic, 20 kamasji, 10 hiacyntów i kilka czosnków ozdobnych. Jeśli to wszystko urośnie, wiosną będziemy mieć dywan z kwiatów. Tymczasem trzymajcie kciuki za pogodę. W przyszłym tygodniu na pewno będziemy mieć klucze :)

Czekanie

Od pakowania gorsze jest czekanie. Cały czas na coś czekamy. Najpierw czekaliśmy na odpowiedni dom (to akurat poszło dość szybko). Potem kilka tygodni negocjowaliśmy cenę. Później załatwialiśmy banki. Jeden bank osobiście, drugi przez doradcę finansowego (może jeszcze będzie o tym post). Czekaliśmy na decyzję z banków. Pierwszy bank uwinął się w dwa i pół tygodnia drugi się nie śpieszył, a my czekaliśmy i czekaliśmy. Ostatecznie zadecydowaliśmy, że czego bank nr dwa nam nie zaoferuje to i tak weźmiemy bank nr jeden. W pierwszym już mieliśmy umówione spotkanie, a wtedy drugi udzielił nam odpowiedzi i przedstawił warunki. Były gorsze :). Podpisaliśmy umowę kredytową, podpisaliśmy akt notarialny.
Czekamy na przelew. Ale najbardziej czekamy na klucze. Chcielibyśmy do końca miesiąca się przeprowadzić. Mieliśmy cichą nadzieję, że po podpisaniu aktu notarialnego dostaniemy chociaż jeden komplet kluczy, żeby przewozić już rzeczy. No przecież nie ukradniemy domu... Ale nic z tego, musimy czekać...
W banku powiedziano nam, że muszą mieć termin na wypłatę minimum siedmiu dni. Tak naprawdę potrzebują pięciu, a w praktyce wypłacają w 3 dni. Chciałabym bardzo żeby tak było, oznaczałoby to że w piątek moglibyśmy już odebrać klucze :)

Trzymajcie kciuki za tę ekspresową obsługę!

Pakowanie

W poniedziałek podpisaliśmy umowę w banku, w piątek podpiszemy dokumenty u notariusza.
Powoli, nieśmiało, zaczynam pakowanie. Nawet nie wiedziałam ile my mamy rzeczy. Strasznie nie lubię zbierania, wszystko co uznaję za niepotrzebne wyrzucam. Jeśli coś leży w mojej szafie nieużywane przez sezon, wylatuje. Ale mimo wszystko RZECZY mamy dużo. Dziś spakowałam dwa wielkie pudła. W jednym zmieściły się TYLKO zdjęcia i obrazy. W drugim małe lampy i to też nie wszystkie. Mój mąż kolekcjonuje lampy. Mamy ich w domu około stu. Część nigdy nie trafiła do mieszkania, cierpliwie czekają w piwnicy. Są najróżniejsze. Lampy górnicze, naftowe, olejowe, karbidowe, kolejowe, stołowe. Niektóre przerobiono na elektryczne. Trzeba je pakować bardzo ostrożnie, bo szybki są delikatne. Kominki trzeba zawinąć osobno, nic się może się zgnieść. Mamy na przykład lampy z lat trzydziestych, do nich szybki nie uda się dokupić...
Dość łatwo spakować ubrania, ale już pakowanie kuchni odrobinę mnie przeraża. Talerze, kubki, pucharki, kieliszki, miseczki. Garnki, roboty, miksery, blachy i formy... Pokój dziecięcy, biblioteka. Książek mamy tyle, że półki się uginają pod ich ciężarem... Na koniec piwnica. Tam już mamy tyle rzeczy, że niektóre stosy sięgają sufitu. Tu krótka dygresja. Jeśli ktoś będzie Wam mówił, że syndrom wicia gniazda dotyka tylko kobiety i to ciężarne, wspomnijcie moja słowa. Mój mąż ma syndrom wicia gniazda. I kupuje. Także mamy już kosiarkę i podkaszarkę. Łopatę, grabie, szufle do śniegu. Namiot ogrodowy i ogrodowe krzesła. Oraz wiele, wiele innych rzeczy kupowanych od sierpnia :).
Po pakowaniu i przewożeniu rzeczy. Dokończymy odświeżanie mieszkania (salon i kuchnię już odmalowaliśmy). Wszystko wysprzątamy i będziemy oczekiwać naszych lokatorów!

Tak bardzo chciałabym mieć już klucze.
© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon