Zamieszkać, przebudować i być szczęśliwym

Pakowanie

W poniedziałek podpisaliśmy umowę w banku, w piątek podpiszemy dokumenty u notariusza.
Powoli, nieśmiało, zaczynam pakowanie. Nawet nie wiedziałam ile my mamy rzeczy. Strasznie nie lubię zbierania, wszystko co uznaję za niepotrzebne wyrzucam. Jeśli coś leży w mojej szafie nieużywane przez sezon, wylatuje. Ale mimo wszystko RZECZY mamy dużo. Dziś spakowałam dwa wielkie pudła. W jednym zmieściły się TYLKO zdjęcia i obrazy. W drugim małe lampy i to też nie wszystkie. Mój mąż kolekcjonuje lampy. Mamy ich w domu około stu. Część nigdy nie trafiła do mieszkania, cierpliwie czekają w piwnicy. Są najróżniejsze. Lampy górnicze, naftowe, olejowe, karbidowe, kolejowe, stołowe. Niektóre przerobiono na elektryczne. Trzeba je pakować bardzo ostrożnie, bo szybki są delikatne. Kominki trzeba zawinąć osobno, nic się może się zgnieść. Mamy na przykład lampy z lat trzydziestych, do nich szybki nie uda się dokupić...
Dość łatwo spakować ubrania, ale już pakowanie kuchni odrobinę mnie przeraża. Talerze, kubki, pucharki, kieliszki, miseczki. Garnki, roboty, miksery, blachy i formy... Pokój dziecięcy, biblioteka. Książek mamy tyle, że półki się uginają pod ich ciężarem... Na koniec piwnica. Tam już mamy tyle rzeczy, że niektóre stosy sięgają sufitu. Tu krótka dygresja. Jeśli ktoś będzie Wam mówił, że syndrom wicia gniazda dotyka tylko kobiety i to ciężarne, wspomnijcie moja słowa. Mój mąż ma syndrom wicia gniazda. I kupuje. Także mamy już kosiarkę i podkaszarkę. Łopatę, grabie, szufle do śniegu. Namiot ogrodowy i ogrodowe krzesła. Oraz wiele, wiele innych rzeczy kupowanych od sierpnia :).
Po pakowaniu i przewożeniu rzeczy. Dokończymy odświeżanie mieszkania (salon i kuchnię już odmalowaliśmy). Wszystko wysprzątamy i będziemy oczekiwać naszych lokatorów!

Tak bardzo chciałabym mieć już klucze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon